Wczoraj moja kolekcja powiększyła się o jednego konia, a właściwie klacz. Jest nią klacz arabska firmy schleich, już druga klacz tej rasy.
Właściwie, to nie spodziewałam się, że kiedykolwiek ją nabędę. Jednak wczoraj, w sklepie, tak strasznie mi się spodobała, że nie mogłam się oprzeć, żeby ją kupić! W katalogu nie wygląda tak ślicznie jak w realu. Na powyższej focie widać jej majestatyczny chód- chód konia arabskiego. W jej żyłach płynie królewska krew- kiedy się porusza wygląda, jakby tańczyła, jak baletnica!
Na tej fotce widać jej piękno, wysoko postawione uszy i wysoko osadzony ogon. Ma podkowy. Klacz ma czarne odmiany na wszystkich kończynach, ale na tylnej lewej nodze, widać ją najmniej,
I do tego ten pyszczek - jest po prostu słodziaśna! Grzywka opada jej na czoło, a swoimi mądrymi ślepiami spogląda na nas spod niej. Jej mordka - taka jakby uśmiechnięta ;-) I jeszcze raz zwracam uwagę na ten chód. Na tej focie widać go wspaniale! To chyba moje ulubione ujęcie tego konika. Widać na niej szyk jak i elegancję klaczki.
A tutaj z tyłu ;-) Widać osadzony wysoko ogon, typowy dla tej rasy. Klacz z każdej perspektywy jest piękna! Na ogonie są dokładnie wyrzeźbione włoski.
I klaczka znowu prezentuje się ze swojej prawej strony. Jakby z tej perspektywy skręcała w lewo, lub wykonywała jakąś figurę na czworoboku. Moim zdaniem klacz nadaje się do dresażu, bo jest bardzo spokojna. Vanessa z Mają nie miały kłopotu z oswojeniem jej z nowym boksem i nowymi przyjaciółmi. Generalnie arabka super też się sprawuje w rekreacji- bardzo lubi dzieci i nie daje się sprowokować nawet za najbardziej wkurzające zaczepki źrebaków :-D
Na tym zdjątku widać dokładnie głowę klaczy. Ma profil araba, ale nie widać tego arabowatego czegoś w niej tak bardzo, jak widać to coś w starszym modelu. Sama nie wiem co to jest, ale jej tego brakuje.
Dalej- nie jestem fanką zaplecionych grzyw u koni, ale ta bardzo mnie zaskoczyła, i nie powiem, podoba mi się. Na pewno bardziej pasuje tej klaczy zapleciona grzywa niż jak ja to mówię - rozpuszczona.
W naszej stajni klaczka otrzymała imię Rosa. Pieszczotliwie nazywamy ją Roska. Źrebole wymyśliły jej przezwisko - Rosalinta, ale ona nie lubi jak tak się ja nazywa. Ogólnie klacz bardzo mi się podoba, nie ma szczególnych wad, ale niedociągnięcia są, bo nie ma idealnego modelu (znaczy takiego, co by spełnił wszystkie moje wymagania xD) , więc śmiało mogę powiedzieć, że jest to jeden z najlepszych koni tej firmy.
Dobra, kończę już, pamiętajcie o candy!!! Papajki *.*
Wiktoria S